wtorek, 15 maja 2007

Fasolka po brytyjsku

Skladniki:
2 puszki gotowanej fasoli w sosie pomidorowym (baked beans, moze byc wersja Tesco w sosie chilli, albo mieszane fasolki w sosie, np. black eyed peas + zwykle baked beans)
boczek (ewentualnie parowki)
cebula

Cebulke i boczek podsmazamy na patelni, jesli zamiast boczku wrzucamy parowki, to kroimy je i smazymy tez. Wlewamy do tego fasole (jak patelnia jest za mala, to mozna przelac do rondelka), mieszamy, zeby sie nie przypalilo i podgrzewamy. W wersji kalorycznej (zaproponowanej przez moja angielska kolezanke, Marie) posypujemy to startym zoltym serem (rozpusci sie fajnie i zrobi sie sos pomidorowo-serowy). Maria oczywiscie zaproponowala rowniez, ze mozna to podawac z frytkami, ale darujmy sobie. Zgodze sie tylko na tosta - taka polska wersja beans on toast.

Żródło

środa, 9 maja 2007

Pocalunek Pingwina


Przepis sprzedala mi na studiach moja przyjaciolka, Puchacz.

Skladniki:
Dobra parzona kawa
Lody waniliowe lub smietankowe
Gozdziki, cynamon, imbir, chili (jedno ziarenko)



Pocalunek Pingwina robi sie tak:
Kupuje sie duzo lodow waniliowych lub smietankowych.

Dobra, mielona kawe wsypuje sie do rondelka, dodaje gozdziki, imbir, cynamon, jedno ziarenko chilli, zalewa woda i gotuje na malym ogniu (tak, gotuje) (na bardzo malym, tycim, tycim) (jak ktos ma kuchenke elektryczna to niech cos podlozy pod garnek).

Do filizanki (ale duzej, nie takiej jak do espresso, tylko raczej do takiej jak na caffe latte) (dobrze: do miseczki z uchem) nakladamy dwie galki lodow (no dobrze, trzy).

Lody zalewamy lekko przestudzona kawa (wyjac gozdziki!) (jak to czemu? zeby przez przypadek nie polknac) (a wiecie, ze gozdziki wsadza sie do bolacego zeba i przestaje bolec? ponoc?). Mozna po wierzchu popsikac smietanka w sprayu.

Niektorzy lubia, jak sie wszystko rozpusci i wymiesza, inni wola wyjesc lody, poki sa zimne i popic kawa - w tym wzgledzie pelna dowolnosc.

Oczywiscie, ze mozna sobie nalozyc druga miseczke.

Tak, mozna posypac czekolada w proszku.

Oczywiscie, ze mozna dolac Bailey'sa, albo inny likier, ktory pasuje do kawy.

Tak, brendy, albo whisky tez.

OK, rozpuszczalna kawa posypana cynamonem to nie to samo, ale jak Ci sie nie chce parzyc mielonej, to ujdzie. Tak, rozumiem, ze Ci sie nie chce parzyc, jak masz PMSa, mnie sie tez nie chce. Nie, nie irytujesz mnie. Nie, nie jestem rozdrazniona.

TAK, jestem rozdrazniona. TAK, wkurzasz mnie, idz juz sobie i rob te kawe! Nie krzycze, jeszcze nie zaczelam krzyczec! TAK! JA TEZ MAM PMSA!!! ZROB OD RAZU DWIE FILIZANKI!

Żródło

wtorek, 8 maja 2007

Paski kurczakowe w ciescie

Skladniki:
2 piersi z kurczaka
mleko (ewentualnie piwo lub woda mineralna)
jajko
maka (ewentualnie otreby, bulka tarta, ziarno sezamowe, pestki slonecznika)
przyprawy (wedle uznainia)
oliwa

Piersi kurczaka pociac w paski. Namacerowac przyprawa do kurczaka, badz marynata do kurczaka. Mozna zmieszac wlasnorecznie: vegeta, pieprz, curry, papryka, czosnek, ciut chilli. Schowac do lodowki na troche (niech przesiaknie).

Ciasto: podstawowe to nalesnikowe, tylko troche gestsze. Zamiast mleka mozna dac wody mineralnej. Albo piwa. Make wymieszac pol na pol z otrebami pszennymi. Mozna dac troche bulki tartej - bedzie bardziej chrupiace. Mozna dodac troche zmielonego ziarna orkiszu. Mozna dodac utluczone pestki slonecznika. Mozna dodac ziarno sezamowe. Mozna dodac wszystkiego po trochu, albo tylko ulubiony skladnik. Ciasto przyprawic wedle uznania: posolic, popieprzyc, pogalkomuszkatolowic. Mozna dodac ziol, oraz dowolnych przypraw, co kto lubi (Buhaj np. dodaje przyprawy do cieleciny nawet do kanapek). Jesli do ciasta doda sie troche proszku do pieczenia lub sody, to spuchnie zupelnie tak, jak angielskie ciasto do ryby (i czlowiek mysli, ze ma tak duzo, a w srodku ciasta jest powietrze).

Paski kurczaka maczac w ciescie i smazyc na oleju/oliwie.

Zamiast paskow kurczaka mozna maczac wszystko inne: warzywa (np. kalafiora, paski papryki, cebule w krazkach, baklazany, kabaczki, cukinie), parowki, rybe, krewetki, paluszki krabowe, plasterki wedliny i co tam, kto ma pod reka.

Przepis jest piecdziesiata piata wariacja przepisu, ktory dawno temu dala mi moja siostra. Byl to tzw. przepis kryzysowy, z ktorego korzystalam na studiach (rzecz jasna nie jadlam wcale krewetek, tylko raczej mortadele w ciescie). Przepis jest fajny jak sie ma malo konkretnego jedzenia, a duzo gab do nakarmienia. Do tego jakas fantazyjna i surowka i bon appetit!

Żródło